Na przydomowych trawnikach pojawia się coraz więcej liści, nieubłaganie
przypominających nam o nadejściu chłodnych dni. Chociaż mamy jeszcze
lato, niedługo przyjdzie jesień. Trochę żal gorących, słonecznych dni.
Próbuję pogodzić się z nadejściem tego, najsmutniejszego okresu w roku,
kiedy jest szaro, smutno i ponuro. Kiedy tak myślę, przypominam sobie
jesienne dni z minionych lat, i w zasadzie dochodzę do wniosku, że było
całkiem wesoło. Miło wspominam czasy beztroskiego dzieciństwa, jesienne
wyprawy do lasu, kiedy wracaliśmy z koszami pełnymi grzybów, grabiliśmy
liście i paliliśmy wielkie ogniska. Mama robiła szarlotkę ze świeżo
przyniesionych jabłek z przydomowego sadu. Kiedy nadchodził wieczór,
siadaliśmy w salonie i rozmawialiśmy. Tata opowiadał o gwiazdach,
leśnych zwierzętach, albo przeczytanej właśnie książce. Pachniało
szarlotką i drewnem, którym ogrzewaliśmy starą leśniczówkę. Może więc ta jesień nie będzie taka zła...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz